PPR i prawdziwe oblicze komunizmu

Polska Partia Robotnicza była hałaśliwą grupą przebierańców moskiewskich, którzy nie odegrali żadnej istotnej roli w polskim podziemiu. Weryfikacja komunistycznych „dokonań” spod znaku GL/AL, tych wszystkich wysadzonych pociągów, wielkich bitew partyzanckich pokazuje nie bohaterstwo, ale degrengoladę organizacyjną, pospolity bandytyzm, brak dokonań w walce z Niemcami i przypisywanie sobie cudzych zasług. Te preparowano po wojnie w ramach propagandowej mistyfikacji – mówi w rozmowie dr Piotr Gontarczyk (IPN).

 

Przygotowując się do naszej rozmowy przeczytałem wystąpienie towarzysza Gomułki
z I Zjazdu PPR-u. Powiedział on: „Powołując do życia w styczniu 1942 r. Polską Partię Robotniczą scaliliśmy w jej szeregach kilka samodzielnych, niescentralizowanych organizacji wolnościowych. Organizacje te działały przed nami na różnych terenach kraju z Warszawą na czele”. Czy jest w tych słowach jakiekolwiek ziarenko prawdy?

W wielu opracowaniach można spotkać datę 5 stycznia. Jest to jednak data zupełnie umowna. To komuniści pielęgnowali tą datę utrzymując propagandową wersję, że Polska Partia Robotnicza była inicjatywą polskich działaczy lewicowych, którzy zebrali się w Warszawie i założyli partię. W rzeczywistości nazwę partii wymyślił i narzucił polskim komunistom Stalin, a w kraju zakładali ją sowieccy spadochroniarze.

Dlaczego II RP była przez nich aż tak znienawidzona? Dlaczego na temat II RP rozsiewali aż tyle kłamstw, m.in. oskarżenia o faszyzm czy też funkcjonowanie na jej terenie obozów koncentracyjnych i gett żydowskich?

Były to stałe elementy propagandy komunistycznej z lat 30. W czasie wojny i po niej tego typu kalki były nakładane, w zależności od tego, jakie polecenia przychodziły z Moskwy. Komuniści nie mieli żadnych skrupułów w rozsiewaniu kłamstw przeciw II RP, polskiemu rządowi na emigracji, Armii Krajowej, choćby o kolaborację z Niemcami. To, że Stalin
i Komintern nakazywali im udawać polskich patriotów nie zmieniło ich „struktur mózgowych”. Ci ludzie postrzegali świat jednowymiarowo: wszyscy, którzy nie są komunistami, natychmiast stają się faszystami, niemieckimi kolaborantami etc.

Z lektury Pana książki „PPR Droga do władzy 1941-1944” dowiadujemy się,  że polscy PPR-owcy byli oburzeni brakiem słowa „komunizm” w nazwie partii. Odgórny rozkaz Stalina zabraniający odwoływania się do „tradycji” Kominternu był dla wielu nie do przyjęcia a narzucony program polityczny zbyt kapitalistyczny…

Od początku była grupa towarzyszy, która nie była przekonana do całej tej mistyfikacji. Część polskich komunistów nie wzięła w ogóle udziału w organizacji PPR, ponieważ byli zszokowani biało-czerwonymi flagami i patriotycznymi hasłami, które widzieli i słyszeli u towarzyszy. Mówili między sobą, że PPR to rzodkiewka: z zewnątrz – czerwona, w środku – biała. Niektórzy obawiali się wręcz, że nowo powstająca partia jest agenturą rządu londyńskiego…

Z wywołanego przeze mnie na początku naszej rozmowy przemówienia towarzysza Wiesława Gomułki wynika, że przedstawiciele tej partii byli najbardziej odważnymi, najbardziej patriotycznie nastawionymi wrogami Niemców: „Zajęliśmy bowiem miejsce organi­zatorów i realizatorów czynnej, zbrojnej walki narodu polskiego przeciwko niemieckim okupantom, przeciwko wszystkim popełnianym przez nich zbrodniom. Nie było przed nami partii, która by w tym okresie pod­niosła ten sztandar i rozwinęła go przed narodem polskim. Walką organizowaną i przeprowadzoną, przez naszą partię zapełniliśmy w Polsce tę wielką próżnię, jaka powstała u nas po klęsce wrześniowej. I nie tylko to. Walką tą zmywaliśmy grzechy klęski wrześniowej, jakie z winy sanacji ciążyły na Polsce. Walką tą prze­kreślaliśmy politykę zdrady narodowej, jaką prowa­dziła w kraju i na emigracji faszystowska sanacja i re­akcja”. Czy PPR-owcy naprawdę byli aż tak bohaterscy?

To propagandowa mistyfikacja. Partia w czasie II wojny światowej była niebywale słaba, nie miała poparcia społecznego. Ba! Funkcjonowała na marginesie życia politycznego. To dzięki istnieniu Polskiego Państwa Podziemnego, dowiedzieliśmy się i to jeszcze zanim PPR rozpoczął działalność, że z Moskwy przyleciała grupa spadochroniarzy, którzy będą zakładać „fikcyjną, niby-polską partyjkę”. Krótko mówiąc: zanim PPR zaczął działać już był zdemaskowany przez polskie podziemie niepodległościowe. Komuniści w całym okresie wojny byli niezwykle słabi. Swoje siły zbrojne szacowali oni po wojnie na 60-70 tys. a niektórzy nawet na 100 tys. partyzantów. Naprawdę jednak wszystkie ich oddziały nigdy nie przekroczyły 2-3 tys. ludzi w lesie. Powtórzę: była to tylko dość hałaśliwa grupa przebierańców moskiewskich, którzy nie odegrali żadnej istotnej roli w polskim podziemiu. Weryfikacja komunistycznych „dokonań”, tych wszystkich wysadzonych pociągów, wielkich bitew partyzanckich pokazuje nie bohaterstwo, ale degrengoladę organizacyjną, pospolity bandytyzm i brak dokonań w walce z Niemcami. Te preparowano po wojnie w ramach propagandowej mistyfikacji.

W przemówieniu Gomułki nie ma ani jednego pomysłu na odbudowę Polski po wojnie. Czy w związku z tym w roku 1945 partia ta nadal głosiła swój „program” ogłoszony w czasie II wojny światowej?

Od początku swojej propagandowej działalności, czyli roku 1943, komuniści celowo unikali jasnego precyzowania swojego programu, żeby sobie zostawić ewentualną „furtkę”. Mówili o Polsce lewicowej, sprawiedliwej, socjalistycznej etc, ale robili to tak, żeby nie powiedzieć wprost, że oznacza to w przyszłości komunizm. Władysław Gomułka w 1945 roku nie miał sprecyzowanej jeszcze jasnej drogi w przyszłość. Komuniści chcieli wprowadzać swój zbrodniczy system totalitarny w Polsce drobnymi krokami. Nie głosili oni otwarcie haseł o kolektywizacji, nacjonalizacji, gospodarce komunistycznej, ponieważ obawiali się masowego, zbrojnego powstania chłopskiego. Stąd też przez pierwsze lata funkcjonowania systemu komunistycznego w Polsce w dalszym ciągu ukrywano to, co zamierzano zrobić, i co ostatecznie stało się w 1948 roku. Jeden z czołowych ideologów PPR-u – Roman Zambrowski – jeździł po kraju i był wprost pytany o hasła i konkretne rozwiązania. Polacy chcieli wiedzieć jak Polska Ludowa będzie wyglądała w związku z tym prosili, aby im wszystko nakreślił. Odpowiadał on wówczas, że póki co jedyną linią programową partii jest realizacja poleceń kierownictwa partii.

Co miał na myśli wywołany przez Pana Roman Zambrowski mówiąc podczas I zjazdu PPR o „słabym poziomie ideologicznych szeregów PPR”?

Ówczesna polityka partii zalecała przyjmowanie ludzi, którzy znają, i to często dość ogólnie, lewicowe hasła. Szeregi partii zasilali ludzie, którzy nie wiedzieli, czym są marksizm, leninizm. Dopiero w partii w ramach wewnątrzpartyjnej obróbki ideologicznej przerabiano ich na marksistów.

Z tego właśnie wynikały słowa Zambrowskiego. Komuniści zdawali sobie sprawę, że większość osób przyjmowanych do PPR nie wie, jakie są podstawy funkcjonowania tej partii, że będzie ona zmierzała do pogłębiania komunistycznej rewolucji: przejęcia wszelkiej własności, kolektywizacji, odcinania się od polskości na rzecz ideologii komunistycznej. PPR przyjmowała ich chcąc maksymalnie zwiększać wpływy, a „słabych ideologicznie” stopniowo „wychowywać” w partii. PPR miała też inny poważny problem: szeregi partii zalała masa elementu karierowiczowskiego, bezideowego, nawet pospolitych przestępców. Kierownictwo PPR doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że prawdziwych komunistów jest w tej partii naprawdę niewielu.
Rozmawiał Tomasz Kolanek

Korekta – ks. Rafał Zyman

 

Komentowanie jest wyłączone.