Tegoroczna jesień jest wyjątkowo bogata w ważne rocznice. We wrześniu przeżywaliśmy 60. rocznicę święceń biskupich Karola Wojtyły, październik to 40. rocznica wyboru Polaka na tron Piotrowy. Zbliża się także 11 listopada – setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości – rocznica, której świętowanie już trwa, i to w wielu różnych wymiarach. Są też i inne, mniej istotne rocznice, w wymiarze wspólnotowym i indywidualnym. Tu każdy z nas może takowe przytoczyć. Nad każdą z nich warto się nieco zadumać, zastanowić. A może nawet więcej – omodlić, dziękując Opatrzności Bożej za Jej zrządzenia.
Wszak bez Bożego przyzwolenia nic na tym świecie się nie dzieje. Warto więc wziąć do ręki różaniec i w ciszy pustego kościoła lub mieszkania porozmyślać o przeszłości i powierzyć Bogu także sprawy przyszłe. Różaniec to stara modlitewna praktyka – najstarsze źródła wspominają o różnych formach modlitwy różańcowej odmawianej już przez św. Pawła z Teb oraz św. Benedykta w IV i V wieku po Chr. Przez wieki wykrystalizował się różaniec składający się z trzech części (znanych nam do dziś): radosnej, bolesnej i chwalebnej. Prawdziwą „rewolucję” różaniec przeszedł w 2002r., kiedy to papież Jan Paweł II dodał czwartą część – tajemnice światła. Niektórzy wówczas wyrażali wątpliwość, czy aby taka „reforma” jest celowa. Ale okazało się, że poprzez tę zmianę modlitwa różańcowa bardzo zyskała na treści – wszak mamy pięć dodatkowych tajemnic dotyczących życia Jezusa; tajemnic, które poszerzają nasze modlitewne horyzonty.
Różaniec to modlitwa refleksyjna, oparta na rytmie ludzkiego oddechu i biciu serca. Stąd ważne jest jej tempo – nie za szybkie (bo wtedy stać się może „klepaniem Zdrowasiek”) i nie za wolne (bo wówczas modlitwa będzie „rozwleczona”, a przez to nużąca). Kilkukrotnie spotkałem się z pytaniem, czy mam może jakąś swoją ulubioną różańcową tajemnicę. Owszem, mam. To czwarta tajemnica światła – Przemienienie Jezusa na Górze Tabor.
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. (Mt 17,1-2)
Dlaczego akurat ta tajemnica? Bo właśnie w niej najpełniej widać bóstwo Jezusa, Jego majestat. O ile pierwsza tajemnica chwalebna – Zmartwychwstanie Chrystusa – jest fundamentalną dla naszej wiary (szczególnie w kontekście „życia po życiu”), to właśnie w czwartej tajemnicy światła widzimy Jezusa pełnego mocy i chwały, takiego, jakim jest naprawdę. Zwróćmy uwagę, że przy zmartwychwstaniu Jezusa nie ma żadnych bezpośrednich świadków (z wyjątkiem przestraszonych i „niemych” rzymskich legionistów, strzegących grobu). Zmartwychwstanie Chrystusa dokonuje się w ciszy wielkanocnego poranka, wyjątkowo dyskretnie, bezgłośnie. Ale na Górze Tabor Jezus daje doświadczyć trzem swoim zaufanym uczniom – Piotrowi, Jakubowi i Janowi – królewskiego majestatu.
To w tej tajemnicy widzimy niejako blask Zmartwychwstania. Ta wizja, ograniczona co prawda do trzech osób, ma na celu przygotować wszystkich uczniów (także nas) na tragiczne i w pewnym sensie gorszące sceny, jakie rozegrają się w Jerozolimie w Wielki Piątek roku 30. Mają umocnić wiarę uczniów w Mistrza z Nazaretu. Jezus Przemieniony mówi nam w ten sposób – nie bójcie się, JA JESTEM! Przede mną nie było, ani po mnie nie będzie już innego Zbawiciela. JAM JEST ten, którego należało oczekiwać. JA przynoszę wam prawdę, nadzieję, wskazuję drogę, nadaję sens i cel wszystkiemu, także twojemu życiu! Dlatego właśnie Przemienienie na Górze Tabor ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Weźmy więc po raz kolejny do ręki różaniec i choćby „dziesiątką” omódlmy bliskich nam ludzi i ważne dla nas sprawy! Różańcowa Pani – wstawiaj się za nami!
ks. R. Zyman