Do napisania tego artykułu zbierałem się tak naprawdę dwa lata. Przez ten czas nie powstał on z różnych powodów, choć na moim komputerze materiały były zgromadzone i czekały na odpowiedni moment. I moment ten nadszedł. Będzie to artykuł wspomnieniowy – wspomnienie o skromnym, niezwykłym, młodym człowieku – Maćku. Nie ma go z nami już dwa lata, ale chciałbym o nim przypomnieć, bo tacy ludzie, jak on i ich życiowe historie, potrafią nas „postawić do pionu”.
Maciej Szymon Cieśla – bo o nim mowa – urodził się 29 czerwca 1989 roku. Studiował na trzech różnych kierunkach, w tym na ASP, grał na kilku instrumentach, malował, rzeźbił, przygotowywał własne wystawy, podróżował, był harcerzem, wolontariuszem, miał własną firmę, wygrywał konkursy artystyczne. Słowem – prawdziwy człowiek renesansu. Do Komitetu Organizacyjnego ŚDM w Krakowie trafił we wrześniu 2014 roku. To właśnie on stworzył oprawę graficzną Światowych Dni Młodzieży. Ów młody grafik z Katowic zrezygnował z dotychczasowej pracy, by poświęcić się przygotowaniom do Światowych Dni Młodzieży.
To właśnie spod jego ręki wyszły wszystkie znaki graficzne i filmy „Minutka z ŚDM”. „Maciek był prawdziwym profesjonalistą. Pracował błyskawicznie. W ciągu godziny miał gotowy projekt w trzech różnych koncepcjach. Nie zachowywał się jednak jak artysta. Biła od niego skromność. Na dodatek miał w sobie niesamowity spokój. Gdy zbliżał się moment oddania danego projektu i każdy z nas był poddenerwowany, powtarzał: Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Popracujemy całą noc i damy radę” – opowiada koleżanka.
„Był bardzo utalentowanym grafikiem, dlatego do nas trafił. Pamiętam spotkanie z nim, kiedy rozmawialiśmy o projektach tak ambitnych, abstrakcyjnych i rozbudowanych, że mogłyby się nie udać. Maciek patrzył na nie realnie twierdząc, że nie ma rzeczy niemożliwych” – opowiada ówczesny rzecznik prasowy ŚDM Dorota Abdelmoula. „Do pracy przy tym wydarzeniu Maciek podchodził ambicjonalnie i zadaniowo. Był dumny, że taka impreza będzie odbywać się w Krakowie. Jako grafik, wszystkim uczestnikom zza granicy chciał pokazać, że Polska nie jest małym, zaściankowym krajem na wschodzie Europy. Że mamy świetny design i potrafimy zrobić coś na wysokim poziomie” – mówi Dorota Paciorek. Wspomina także, że młody grafik przyszedł do nich ze świecką ideą i podejściem. „Nie chodził wtedy do kościoła. My uczestniczyliśmy we wspólnych mszach, spotkaniach, a on powtarzał, że to nie jego bajka. Później całkowicie się zmienił. Zaczął błyskawicznie nadrabiać zaległości w wierze” – wspomina Dorota. Przy ŚDM pracował do końca.
W listopadzie 2015 roku dowiedział się, że jest poważnie chory. Dzień przed Wigilią dostał wyniki badań wskazujące na złośliwego raka kości. Lekarze amputowali mu nogę. W marcu 2016 roku specjaliści postawili kolejną diagnozę – przerzuty na płuca. Onkolog dał mu miesiąc życia. „Maciek pracował dopóki zdrowie mu na to pozwalało. Dopóki nie był na tak dużej dawce morfiny, że tracił kontakt z rzeczywistością. Cierpiał, ale mimo to do wszystkiego podchodził z dużą dawką optymizmu. Wierzył, że wszystko będzie dobrze. Później pojawiła się w nim nadzieja, że zostanie uzdrowiony” – wspomina Dorota Paciorek, która współpracowała z Maćkiem przy projektach. Bardzo chcę żyć i przeżyję. Słowo harcerza – mówił Maciek w filmie, który nakręcił 100 dni po postawieniu diagnozy. Mimo choroby i cierpienia z niegasnącym optymizmem opowiadał, jak wygląda jego życie i dziękował za wsparcie oraz modlitwę. Maciek pracował przy projektach graficznych dla ŚDM do samego końca. „Kładł laptopa na łóżku i wykonywał swoje zadania.
W pewnym momencie stało się to dla nas normalne, że rozmawiając o kolejnych zadaniach, mówiliśmy: tym zajmuje się Maciek. Był bardzo aktywnym członkiem naszego Komitetu i my też traktowaliśmy go jak kogoś, kto cały czas pracuje przy projekcie” – wspomina Dorota Abdelmoula. Dla wielu osób Maciej stał się symbolem i wzorem przede wszystkim radości i wytrwałości, nawet w niezwykle ciężkich chwilach. „Mówiąc o tym, że zamierza przeżyć, wygrać z chorobą, biła od niego pokora. Z jednej strony ufał, że sytuacja, w której się znalazł ma ku czemuś prowadzić, a z drugiej – starał się po ludzku zrobić, co się da, by wygrać z rakiem. Myślę, że to jest to, co młodzi ludzie szczególnie zapamiętają” – dodaje Abdelmoula. Wokół łóżka umierającego Maćka gromadzili się przyjaciele.
„Wszyscy patrzyliśmy na niego z podziwem. Mimo cierpienia i bólu, wciąż był pogodny. Miał świadomość tego, ze umiera. Powtarzał, że marzy teraz tylko o niebie” – wspomina Dorota. Maciek przegrał walkę z rakiem nie doczekawszy rozpoczęcia ŚDM w Krakowie. Odszedł 2 lipca 2016 roku w wieku 27 lat… Zamienił tarczę na skrzydła…
Podczas jednej z katechez wygłoszonych w Krakowie w 2016r. zgromadzonej młodzieży papież Franciszek niespodziewanie opowiedział historię Maćka. Miało to miejsce z okna papieskiego na ul. Franciszkańskiej 3. „Byłam tam. Przez półtorej godziny stałam w ścisku po to, by usłyszeć, co papież do nas powie. Spodziewałam się przywitania, pomachania w naszą stronę i tyle. Tymczasem papież wyszedł, powiedział dobry wieczór, wszystkich uciszył i zaczął mówić o… Maćku. To był szok. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy” – mówi koleżanka Macieja Szymona Cieśli. „Muszę Wam powiedzieć coś, co troszkę zasmuci Wasze serce. To jest historia życia jednego z Was. Miał 27 lat, studiował grafikę i porzucił pracę, by być wolontariuszem ŚDM. I wszystkie te rysunki na flagach są jego” – mówił wtedy papież. To piękny hołd oddany przez Głowę Kościoła i jednocześnie piękna życiowa katecheza, skierowana szczególnie do ludzi młodych.
Maćka nie ma już z nami od dwóch lat. Ale przygotowując się do kolejnych Światowych Dni Młodzieży w Panamie i świętując 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości nie sposób nie wspomnieć tego wspaniałego, młodego człowieka. Warto mu podziękować za jego pracowitość, bezinteresowność, przykład szukania Boga i odnalezienia drogi do Niego. Pamiętajmy o Maćku w naszej modlitwie, a jego piękna postawa niech będzie dla nas inspiracją i drogowskazem w codziennych sytuacjach. Maćku – dziękujemy!
R. Zyman